A więc, dzisiaj byłam w Krakowie, zgadnijcie po co.. Na kontrole!
A to Ci niespodzianka, co nie? :)
A więc, moja kontrola, w sumie jak każda inna, przebiegła pozytywnie. Nie chce nic zapeszać, ale chyba będę zdrowa :D nie no żartuje, NA PEWNO będę zdrowa!
Pani doktor, oczywiście jak to ona, zapisała mi mnóstwo badań i dzisiaj musieli pobierać mi z żyły. Ale to nic. Najgorsze było to, że pielęgniarka nie wbiła mi się w nią, tylko w skórę. Ta nagle taka oburzona czemu nic nie leci i się baba skapła, że nie wbiła się w żyłe. No to więc grzebała gdzie ta żyłeczka się podziała, a ona jej tak uciekała i skakała raz w tą, raz w tą. Ta spryciula.
Po pobraniu poszłam na latte i bułkę. Tak, zjadłam w końcu! No i przyszedł czas na odwiedzenie kiosku. A tam moja gazetka oczywiście czekała na mnie na półeczce. Jaka byłam szczęśliwa :)
Trochę poczekałyśmy, no ale w końcu wchodzimy do gabinetu. Wizyta minęła szybko.
No to co? Teraz można jechać do domu :D
Następną kontrolę mam 9 grudnia. A i co najważniejsze, jeszcze 12 tygodni chemii!!
PS. A w ten piątek mam półmetek. Moje nóżki, dajcie mi się wybawić!