piątek, 3 stycznia 2014

3 styczeń

3 styczeń 2013 rok. Zawarcie małżeństwa z moim "kochaniem".
Tak, dokładnie rok temu zaczął się mój związek z "skarbem". Niestety, "skarb" nie okazał się być taki fajny, jak to obiecywał. Rodzice nie byli za tym związkiem, ale ja musiałam postawić na swoim. Wyszłam za niego za mąż i musiałam się z nim użerać przez całe 8 miesięcy. Teraz jesteśmy w trakcie rozwodu. On mieszka w Krakowie, ja w Rabce. Czasami go odwiedzam, ale nie za często. Spytacie: Po co odwiedzasz? Przecież zniszczył Ci życie, zdrowie.. Odpowiem wam, bo mamy jeszcze nie wyrównane rachunki. Niestety, ale musi mi zapłacić za szkody wyrządzone przez te 8 miesięcy naszego małżeństwa. Sprawa rozwodowa niestety jeszcze trochę potrwa, ale mam nadzieję, że w końcu się od niego uwolnię! Następna sprawa dotycząca rozwodu jest 13 stycznia. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo zaufałam "skarbowi" i po niespełna 3 tygodniach znajomości wyszłam za niego za mąż. Po co? Po co? No cóż, to jest dla mnie nauczka do końca życia, nie ufać tak łatwo "mężczyznom". I ostrzegam też was, jeżeli nagle ktoś taki jak mój "mąż" zawróci wam w głowach, to błagam, nie popełniajcie tego błędu co ja..

Na sam koniec czytelnikom mojego bloga, na Nowy Rok życzę przede wszystkim mnóstwo zdrowia, aby nigdy was nie opuszczało, miłości, optymizmu, szczęścia, pogody ducha i prawdziwych przyjaźni.


A teraz pomyślcie sobie życzenie, po cichu i wiedzcie, że właśnie TO wasze marzenie poleciało razem z moim lampionem szczęścia :)