Kolejna dawka MTX już za mną, na szczęście została mi tylko jedna i baluje w domu 3 tygodnie! :D
To opisze na początek co się działo w tych kilku dniach.
W piątek, 3 maja, pojechałam do szpitala. W sumie nic nowego, bo szybko się przyjęłam przez ostry dyżur. O 22 podłączono mi kroplówke przygotowującą.
W sobotę oczywiście punkcja. Nawet sama nie wierze w to co słyszę, że po niej śpiewałam. Przynajmniej mieli wesoło w mojej sali haha :D Weekend upłynął spokojnie. Miałam super sale, tzn osoby w niej :D
W poniedziałek oczywiście ruch, bo straasznie dużo przyjęć - jak to w poniedziałki.
No a wczoraj wyszłam! Aż się zdziwiłam bo o czasie. A zazwyczaj wychodziłam z jednodniowym opóźnieniem.
Dzisiaj, no to jak każdy dzień w domu przed telewizorem i komputerem. Ale jak obiecałam wczoraj mamie tak było. Zrobiłam pierwszy raz obiad! Myślę, że się nikt nie otruje :)
Następny wpis będzie w sobotę, bo czeka mnie bierzmowanie! Miłego dnia :)
powodzenia Olu w leczeniu! jesteś WIELKA!!
OdpowiedzUsuń